Słoneczny Szlak #29 Burzliwy powrót

Po 3 latach od ostatniej przygody wracamy do Bretońskiej kampanii. Dwójka naszych bohaterów Tarathiel i Theoderic przypływają do Lyonesse po długiej podróży. Spotykają elfa, który ma dla nich propozycje pomocy w jednym z ich problemów, a potem mierzą się z żywiołem wody i odkrywają macki nekromantycznych intryg swoich wrogów. Odwiedzają jednego z okolicznych lordów oraz spotykają na trakcie niespodziewanego uciekiniera…

Wiele wody przelało się przez ręce Mannana lub też wiele piasku przez klepsydry Morra od ostatnich wielkich przygód naszych bohaterów. Po pokonaniu wielu wyzwań i armii zaznali nieco spokojniejszego czasu. Baronia obroniona przed armią zaborczego sąsiada i hordą nieumarłych ghuli rozkwitła ciesząc się swoim ocaleniem. Wielu ludzi z Bretonii i Imperium ściągnęło do Baroni Odzyskanej, gdzie rządy młodego rycerza i jego towarzyszy przyniosły czas dobrobytu. Kopiec stał się regularną osadą, jedną z trzech obok zamku i Sigmaville – założonej przez osadników z nieco oddalone Sigmarheim. Theoderic i Tarathiel postanowili udać się w podróż do Ulthuanu i Arabii. Załatwili tam wiele osobistych spraw i mogli wykorzystać złoto zdobyte w Bretonii. Po roku podróży znowu trafili na statek powrotny – sporą karawelę bretońskiego kapitana zajmującego się przewozem osób i towarów.

Ich statek płynął kilka tygodni z Arabii przez większość portów wzdłuż wybrzeża Bretonii. Port Mousillon ominęli szerokim łukiem. Tylko doświadczeni przemytnicy pozwalali sobie na handel z tym miastem. Bretonia dalej ogranicza handel z utraconym księstwem, a mimo to mousillońskie wino sprzedaje się w wielu miejscach w Bretonii.

Tuż przed dopłynięciem do Lyonesse kapitan statku podszedł do, delektujących się ostatnimi chwilami spokoju, Tarathiel i Theoderica. Był to człowiek młody jak na swoją profesję. Oznajmił im, że skoro opuszczają jego statek w najbliższym porcie to jest zobowiązany poinformować ich o pewnym incydencie na statku. W ostatnim porcie w Bordeleux wysiadł człowiek, który zadał mu wiele pytań, które nie przystoją uczciwemu człowiekowi, a jego obiektem zainteresowania była dwójka naszych bohaterów. Oczywiście jako człowiek honoru nie ujawnił żadnych informacji, ale też niewiele mógł powiedzieć o tamtym człowieku. Miał on ich podobizny narysowane na pergaminie, ale na pewno nie należał do stróżów prawa, by były to listy gończe. Kapitan poprosił o dyskrecję w tym temacie, gdyż zależy mu na renomie bezpiecznego przewoźnika. Bohaterowie podziękowali za informację i obiecali nikomu nie wspominać o jej źródle.

Grube mury zamku wyrastały wprost ze skalistego brzegu wyspy na której znajdował się zamek Lyonesse i siedziba księcia Adalharda. U podnóża tej twierdzy znajdowały się zalane ruiny dawnej części miasta, którą Mannan zalał i strącił na dno za dawne grzechy mieszkańców. Zbudowany na elfickich fundamentach zamek był wysoki niemal odgradzając się swoim poziomem od reszty miasta, tak jak książę odgradzał się od intryg i knowań swoich wasali. Jeden z największych portów Bretonii zbudowany został na zdradliwych klifach, które broniły miasto przed niekontrolowanym desantem, ale też powodowały problemy z rozbudową portu.

Dobrze było, po tak długim rejsie, znów stanąć na twardej ziemi. Theoderic i Tarathiel mieli kilka spraw do załatwienia w mieście zanim mogli udać się do Baronii Odzyskanej. Tarathiel miała specjalnie zamówioną mapę Bretonii do odebrania. W końcu w żadnym dostępnym miejscu nie było map do nabycia, więc najlepszą opcją było zlecić wykonanie takiej. Przydałoby się też dowiedzieć co ciekawego słychać na kontynencie po rocznej nieobecności bohaterów. Zanim jednak opuscili port podbiegł do nich mały chłopiec na posyłki. Upewnił się, że znalazł odpowiednią osobę i wręczył Tarathiel małą niebieską kopertę z elfickim znakiem rodowym. Elfka poznała pieczęć rodu Tramaris, który był znany z doskonałych dyplomatów, a przedstawicielka tego rodu była doradczynią na dworze króla Leona Lwie Serce. Ostrożnie ją otworzyła, ale koperta była pusta. Uznali to za podejrzane, że ktoś spodziewał się ich przybycia i postanowili nieco pokluczyć w porcie zanim dotarli do karczmy, którą polecił im kapitan. Zaczął padać deszcz.

Z daleka ujrzeli idącą w ich stronę postać. Ubrana była w jasnoniebieski kaftan i spodnie. Był to elf posiadający długie blond włosy, opaskę z niebieskich kamieni na czole, torbę podróżną przewieszoną przez ramię i wysokie buty ze skóry morskiego smoka. Przeprosił za spóźnienie jakby był z nimi umówiony i przedstawił się jako Urtithan. Tarathiel rozpoznała symbole rodu z koperty. Gość powiedział, że słyszał o ich wizycie na Ulthuanie i ich staraniu się o wsparcie polityczne w Bretonii. W Lothern im nie wyszło, ale Urtithan prześledził sprawę, która przedstawiła Tarathiel u elfickim książąt i zaproponował spotkanie w tej sprawie wieczorem w ich karczmie. Bohaterowie się zgodzili i postanowili przygotować się na to merytorycznie. Theoderic wyczuł, że ich rozmówca był czarodziejem Niebios, ale nie znał się na magii elfów. Zaszli do karczmy „Czwarty Sęk” gdzie zamówili bogaty pokój, jedzenie i poprosili o konsultację w sprawie wynajęcia transportu do Baroni Odzyskanej.

Tarathiel miała do odebrania zamówioną mapę u lokalnego antykwariusza. Wybrali się tam razem. Mapa była całkiem dokładna na terenie Lyonesse i mocno ogólna w reszcie Bretonii. Poza nią znaleźli kilka wartych uwagi ksiąg: odpis imperialnego traktatu o naturze magii, Rozprawkę o świętych miejscach i kapliczkach w południowym Lyonesse oraz Katechizm kultu Pani Jeziora. Wydali dużo złota, ale zyskali sporo materiału do przyszłej analizy. Kiedy wychodzili z antykwariatu złapała ich burza, która nadeszła nad miasto. Wrócili do karczmy i od razu wzięli się za lekturę. Tarathiel znalazła informacje o miejscu, którego oczyszczenie było głównym argumentem w próbie otrzymania wsparcia od elfickich książąt.

Chodziło o kapliczkę w której była relikwia ręki Sir Letoura Pielgrzyma. Sir Letour ponad tysiąc lat temu zebrał ogromną armię pielgrzymów, by pokonać armię Czerwonego Księcia, gdy ten powrócił po 8 latach od swojej śmierci. Sir Letour zginął w bitwie, ale przy jego śmierci obajwiła się postać Pani Jeziora, która spowodowała, że żywe trupy wokół ciała rycerza rozpadły się i dzięki temu pielgrzymi zdołali wygrać. Rękawica ze złamanym mieczem jest ostatnią relikwią tego rycerza i potężnym artefaktem, który dalej jest w stanie bronić przed nieumarłymi. Gdy był umieszczony w kapliczce, którą zbudowano w miejscu jego śmierci nic złego nie mogło stać się rycerzom i służkom Pani, którzy strzegli tego klasztoru. Był to Azyl nawet w najciemniejszych czasach tych ziem. Miejsce to było jednocześnie mocnym węzłem geomancyjnej energii , który długo przed historią rycerza był ustabilizowany przez elfy. Decyzją Księcia Adalharda ewakuowano Klasztor, rycerzy i relikwie do zamku w Lyonesse około 20 lat temu.

W międzyczasie przybył do nich brat karczmarza, który prowadził firmę transportową w Bretonii. Zaplanowali trasę przejazdu przez Lyonesse, wybrali karocę i ochroniarzy do podróży. Gdy zakończyli jedną rozmowę to przybył ich drugi gość. Przemoknięty przez szalejącą burzę elf. Pomogli mu trochę osuszyć ubranie, poprosili o rozpalenie kominka w pokoju i zamówili napitek.

Urtithan Tramaris opowiedział o swoich badaniach. Rzadko dało się odzyskać spaczone węzły, ale tutaj sytuacja była ponadprzeciętnie ciekawa. Ustalił, że ten węzeł został spaczony bardzo niedawno. Około 20, może 30 lat temu. Wcześniej był on utrzymywany w czystości przez kapliczkę Pani Jeziora,  a jeszcze wcześniej stał tam kamień geomancyjny wysokich elfów.  W tym przypadku w kapliczce znajdował się pewien przedmiot, który przez tyle lat nabrał właściwości ogniskujących. Modlitwy wiernych, opieka pielgrzymów sprawiły, że stał się on mocno czuły na magię i ustabilizował swoją aurę do tego konkretnego miejsca. Ograniczając naukowe teorie – ten przedmiot był kluczem do łatwego i szybkiego uporządkowania węzła geomancyjnego. Nie potrzeba było potężnych rytuałów i tygodni odprawiania magii z ryzykiem porażki czy fatalnej manifestacji. Dodatkowo za pomocą oczyszczonego węzła mógł przesłać wiadomość do swojej siostry Murelli Tramaris, która służyła królowi Leonowi. Wiadomość wysłana w ten sposób byłaby też niejako wyznacznikiem zwycięstwa nad plugawymi mocami i dowodem odzyskania części królestwa od wroga. Elf uważał, że król mógłby zareagować na ten gest wysyłając wsparcie w uznaniu zasług. Był w stanie poprowadzić oczyszczanie tego węzła i zabezpieczenie go na przyszłość. Oczywiście przedmiotem ogniskujących była relikwia Sir Lektora, która teraz znajdowała się w prywatnym relikwiarzu księcia Adalharda. Długo dyskutowali o tym, ale uznali, że najpierw ważniejsze jest oczyszczenie kapliczki z nieumarłych, a dopiero potem uporządkowanie jej magii.

Rozmowę przerwały im podniesione głosy i hałas z głównej izby karczmy. Urtithan i Tarathiel wyszli z pokoju zobaczyć co się dzieje, a Theoderic wyjrzał przez okno na ulicę. Miasto zalała woda. Fala wody wdarła się pomiędzy uliczki miasta zalewając budynki i mieszkańców. Wysokość wody osiągała miejscami nawet metra, a razem z nią płynęło wiele śmieci i przedmiotów porwanych z portu. Początkowo bohaterowie chcieli zostać na piętrze karczmy, ale zauważyli, że na końcu uliczki przy której się znajdowali stał wóz, który niebezpiecznie spietrzał napływającą wodę. Theoderic próbował przesunąć wóz za pomocą zaklęcia, ale bez większego sukcesu. Po chwili problematycznym wozem zainteresował się jakiś rycerz, a zaraz za nim do wozu podbiegła Tarathiel. Razem pozbyli się przeszkody i woda popłynęła dalej.

Rycerz przedstawił się jako Się Laustic i zaproponował elfce odprowadzenie w bezpieczne miejsce. Oboje jednak spojrzeli w stronę sklepiku antykwariusza, który ratował swój dobytek. Ruszyli mu z pomocą. Theoderic w tym czasie wysłał swojego pierwiastka Galio na dach karczmy, by ten się przyjrzał całej sytuacji z góry. Morze wystąpiło z brzegów i wlało się falą do miasta, sztorm uderzył całą mocą dolewając wody z góry. Karczmarz nie pamiętał takiej skali zalania od przynajmniej 15 lat. Elementalista obawiając się ingerencji sił trzecich bacznie obserwował całą okolicę, ale wyglądało na to, że magia nie spowodowała tej katastrofy.

O drzwi antykwariatu uderzyło coś niesionego wodą. Był to trup. Nie takie zwyczajne zwłoki, a ciało pozszywane z wielu kawałków ciał w formę tylko powierzchownie przypominającą człowieka. Tarathiel widząc to natychmiast skojarzyła to ze zszywanymi bestiami, które widzieli w pobliżu granicy z Mousillon. Musiał przypłynąć od strony portu, więc nasza bohaterka uznała, że to koniecznie trzeba sprawdzić. Sir Laustic także uznał to za bardzo niepokojące i dołączył się do poszukiwań. Zabrali Theoderica z karczmy i poszli w stronę portu.

Po drodze minęli kilka kolejnych ciał. Woda zaczęła lekko opadać i teraz sięgała do połowy łydki. Ogrom śmieci przyniesionych przez wodę dawał wiele do myślenia o czystości tego miasta. W końcu udało im się znaleźć źródło tych trupów. Duży, spuchnięty trup zaklinował piwniczne okno pod jedną z kamienic. Rycerz wdarł się do środka kamienicy, która okazała się całkowicie pusta. Brakowało zejścia w dół, ale Theoderic wykrył potężne źródła magii dhar i zejście do piwnicy ukryte w miejskim bruku w bocznej uliczce. Podważyli klapę i wskoczyli do środka.

Piwnica była prawie całkowicie zalana, ale ze środka dochodziło wołanie o pomoc. Szybko przeszli do pomieszczenia z kamiennym ołtarzem. Po lewej stronie w małej celi było uwięzionych czterech wychudzonych ludzi. Tarathiel z Lausticiem wykorzystali kandelabr do podważenia krat i uwolnili nieszczęśników. Rycerz wyprowadził ich na zewnątrz, a elfka i czarodziej wykorzystali zaklęcie przechodzenia przez ściany, by sprawdzić szybko ostatnie zamknięte pomieszczenie w piwnicy. Znajdowały się tam sienniki i podstawowe przedmioty osobiste, ale wyglądało na opuszczone od jakiegoś czasu. Czym prędzej opuścili pomieszczenia zanim woda zalała je pod sam sufit.

Najlepiej wyglądający z uratowanych chłopów przedstawił się jako Odo i serdecznie podziękował za ocalenie życia. Jeśli nie zginęliby dzisiaj to umarliby z głodu, gdyż nikt nie przychodził tam od 4 dni, a ich głosu nie było słychać z piwnicy. Laustic zaczął zadawać im szereg pytań o ich pochodzenie i sposób dotarcia do miasta. Odpowiedzieli, że pochodzą z wioski Serrac i zostali porwani ponad miesiąc temu. Najpierw byli przetrzymywani w jakimś kamiennym budynku niedaleko wioski, a potem napojeni środkiem nasennym i przywiezieni tutaj. Na miejscu odbywały się straszne rytuały czarnej magii w których uczestniczyli ludzie, którzy ich porwali i zaproszeni goście. Ci goście którzy „przeszli” próbę pozytywnie byli wysyłani „dalej”. Nazywali siebie Kultem Żywego Ciała, a porwani chłopi byli dla nich tylko materiałem do rytuałów. Jeden z towarzyszy Oda został tak zabity, ale potem jakieś 2 tygodnie temu rytuały przerwano i wszyscy kultyści się wynieśli. Przychodził tylko jeden z nich z jedzeniem, ale od kilku dni jego też już nie było.

Sir Laustic oznajmił, że wie coś więcej o tej sprawie. Jest on w trakcie poszukiwań zaginionych chłopów ze swojej wioski, która sąsiaduje z wioską Serrac. Jeden z przydrożnych karczmarzy, którego opłacił doniósł mu, że jeden z jego ludzi był widziany w eskorcie dwóch zbirów w drodze do Lyonesse i tak podjął trop, a teraz znalazł potwierdzenie tego śladu. Widział kiedyś jedną ze zszywanych bestii i pokonał ją, gdy ta pojawiła się na jego ziemi. Niestety nad wioską Serrac zwierzchność ma rycerz o opinii tyrana i intryganta o imieniu Enguerrand. Nie są ze sobą w najlepszych relacjach ze względu na skomplikowaną sytuację polityczną tych ziem. Są obaj świeżymi lordami na bardzo niewielkich włościach odebranych większym lokalnym możnowładcom za wywołanie wzajemnych zbrojnych najazdów na tereny sporne. Książę pokonał obu możnowładców i odebrał im sporne ziemie pomiędzy nimi, a potem rozdzielił pomiędzy towarzyszących mu rycerzy bez ziemi. Nikt nie śmiał odmówić księciowi, a obdarowani rycerze zostali z ogromnym problemem utrzymania nowych ziem w tym politycznym kotle. Sir Enguerrand miał znacznie lepsze ziemię niż Laustick i dlatego też każde działanie swojego sąsiada uznaje za agresję z powodu zazdrości i tylko szuka pretekstu do pozbycia się rywala, by przejąć także jego tereny.

Bohaterowie uznali, że sprawę trzeba zbadać dalej w Serrac. Opłacili nocleg dla Oda i jego trójki towarzyszy w karczmie oraz poinformowali swojego przewoźnika o zmianie trasy i dodatkowych pasażerach. Wieczorem wzięli jeszcze Oda na dodatkowe przepytywanie, ale nie dowiedzieli się już nic więcej. Rano podjechał powóz. Zapakowali swoje majątki i wraz z uratowanymi chłopami wyruszyli. Towarzyszył im Sir Laustick, który po drodze opowiedział im jeszcze o lokalnych ziemiach i władcach.

Podróż trwała 3 dni. Dotarli do Serrac. Była to typowa bretońska wioska budowana bez jakiegoś większego planu. Mieszkało tam kilkadziesiąt rodzin w nędznych drewnianych domkach wokół błotnistego placyku. Domostwa były w opłakanym stanie. Na wzgórzu na północ od wioski znajdował się niewielki zamek władcy tych ziem. Kilku z chłopów zauważyło swojego sąsiada na wozie i wesoło zawołali Oda wraz z towarzyszami ciesząc się z ich powrotu. Odo musiał być lubianą osoba w wiosce, bo całkiem sporo z mieszkańców przyszło na wieść o jego powrocie. Theoderic pierwszy zauważył jeźdźców wyjeżdżających z zamku i ostrzegł pozostałych. Chłopi także to zauważyli i znaczna ich część rozeszła się do swoich spraw spodziewając się tego co mogło nadejść

Do wioski przyjechał ze zbrojnymi pan tej ziemi Sir Enguerrand. Zauważył przybycie gości i podziękował za przyprowadzenie zbiegów. Oznajmił, że za ucieczkę z własnej ziemi karą była śmierć. Powiedział, że ich chęć i motywy ucieczki potwierdzili inni chłopi co wystarczyło, by wydać wyrok skazujący. Tarathiel próbowała interweniować, ale niestety bezwzględne prawo nad poddanymi chłopami miał ich władca i tylko jego senior mógłby interweniować w tej sprawie. Przypomniał też, że Sir Laustic nie był mile widziany na jego ziemiach i prawdopodobnie jego działania były na szkodę samego Enguarranda. W ostatniej prawie chwili przed zabraniem ocalonych chłopów do lochu Tarathiel powiedziała, że ci ludzie są świadkami w sprawie poszukiwania grupy przestępczej i ona prowadzi to śledztwo w kontakcie z księciem Adalhardem. Na taki argument rycerz nie mógł być obojętny. Uznał jej prawo do powołania świadków w takiej sprawie i zaproponował gościnę, by umożliwić takie przesłuchanie.

Nawet Sir Laustic został wpuszczony do zamku, ale przez cały wieczór nie zamienił nawet słowa z gospodarzem. Tarathiel próbowała podtrzymać jakoś rozmowę. Bez skutku. Kolacja była krótka,a bohaterowie nie mieli pomysłu jak wykorzystać ten czas. Theoderic naciskał, by porzucić tą sprawę i zająć się ważnymi rzeczami w Baronii, a Tarathiel nie wiedziała co jeszcze może zrobić dla tych chłopów. Rano chciała pójść do nich porozmawiać, ale Sie Enguarrand powiedział, że poprzedniego dnia wszyscy czterej doznali objawów czerwonej ospy i są izolowani w lochach. Elfka szybko udała się do Theoderica, by ten zaklęciem spróbował potwierdzić tą informację. Oczywiście okazała się ona fałszywa. Bohaterowie naradzili się z Lausticiem. Nie chcieli jawnie występować przeciw gospodarzowi, ale nie wiedzieli dlaczego nie chciał ich dopuścić do chłopów, a jeśli to on stałby za ich porwaniem to dlaczego ich jeszcze nie zabił. Uznali, że potrzebują tu wsparcia z Baroni i postanowili wyruszyć czym prędzej w drogę. Laustic nieco oponował, ale nie mógł ich zmusić do zostania. Nie mógł porzucić tego tropu, więc obiecał spotkać się z bohaterami za tydzień na swoich ziemiach

Tarathiel i Theoderic pospieszyli woźnicę, by jak najszybciej dotrzeć do celu. Czekała ich jednak jeszcze jedna przygoda. Niecały dzień drogi od Baronii przedni strażnik ostrzegł, że natrafił na pobojowisko po jakieś walce. Bohaterowie kazali mu wrócić do wozu i wszystkim zostać daleko, gdy oni we dwoje sprawdzą miejsce walki. Zobaczyli kilka ciał leżących na ziemi i jedno nabite na kamienny kolec. Sporo porozrzucanych kamieni i kilka zburzonych pojedynczych ścian. Wyglądało to na dosyć świeżą sprawę, gdyż krew nie wsiąkła jeszcze w ziemię. Postacie wyglądały znajomo. Ich jednobarwne stroje w kolorze popiołu… to musieli być wyznawcy kultu Juliusa. Jedna tylko postać się wyróżniała i był to trup nabity na kamienny kolec. Był to wojownik ubrany w czerwony pancerz skórzany i czarny płaszcz podróżny. Ślady prowadziły dalej. Tarathiel znalazła odciski kopyt końskich i  ludzkich butów. Rozpoznali, że wojownik nabity na kolec był wampirem Smoczej Krwi, czyli tego samego rodu co Czerwony Książę. Znaleźli przy nim miecz wykuty z czerwonego żelaza. Zawołali strażników i woźnicę. Kazali im pochować ciała pielgrzymów, a ciało wampira zapakować na wóz. Sami udali się za świeżym tropem.

Szybko usłyszeli odgłosy walki. Wybiegli na polanę, z której było widać  niewielki kopiec, a na nim wieżę strażniczą. Przed drzwiami do strażnicy walczyła dwójka postaci jedna w czarnym płaszczu, druga w czerwono-niebieskim ubraniu. Barwy królewskie. Kolejna postać leżała obok trzymając się za brzuch. Jeszcze kolejna próbowała wyważyć okno, w którym była kamienna ściana, a jeszcze jedna postać stała na szczycie wieży i właśnie wchodziła włazem do jej środka. Tarathiel natychmiast wyjęła srebrne strzały i chciała pomóc walczącemu strażnikowi. Niestety nie była na tyle szybka, by go ocalić. Theoderic rzucił na siebie swoje nowe zaklęcie tworząc potężną kamienną zbroję i stając się awatarem ziemii. Widok ten nie wystraszył jednak wampirów, które rzuciły się do walki. Elementalista w kamiennym pancerzu nie przewidział tylko, że jego ciosy okazały się dosyć powolne i wampiry z łatwością ich unikały. Ich ataki bezlitośnie rozłupywały jego zbroję na kawałki
Na szczęście srebrne strzały Tarathiel bardzo szybko załatwiły obu przeciwników. Czarodziej wysłał do wieży Galio, by ten postarał się pomóc tam walczącym. Sami z Tarathiel podbiegli pod strażnicę. Obaj żołnierze byli już martwi. W środku trwała jeszcze walka. Pierwiastek Theoderica zobaczył jednego z elementalistów z kręgu ziemii, który zasłaniał się kilkoma kamiennymi ścianami przed atakującym go wampirem. Robił to na tyle skutecznie, że agresor nie mógł go dosięgnąć. Za pomocą Galio nasz bohater rzucił kilka zaklęć, by rozproszyć wampira i dać czas sojusznikowi na ucieczkę. Udało się to, bo ten zdołał rzucić zaklęcie wejścia w kamień i uciec z wieży. Wampir próbował uciec , ale strzały Tarathiel i zaklęcia Theoderica zdołały go dopaść.

Młodszy elementalista nazywał się Quarris. Nie spodziewał się, że uda mu się przeżyć tą walkę. Pordróżował z pielgrzymami popiołu do Baroni Odzyskanej. Uciekł z kregu druidów zaledwie 2 dni wcześniej. Nie znał drogi i dopiero Ci pielgrzymi pokierowali go w dobrą stronę. W kręgu trwała narada druidów już od 3 tygodni. Zmarł ojciec Reginald. Zachorował ciężko wiele miesięcy temu i w końcu siły go opuściły. W dniu jego śmierci wielki święty dąb kręgu zmienił kolor liści na pomarańczowe. To nie zdarzyło się od ponad dwustu lat. Bregalad został wybranym nowym ojcem kręgu i zamierzał skończyć z izolacją, ale mistrz Korum nie chciał na to pozwolić. Wiec druidów się przedłużał i zostali do niego dopuszczeni wszyscy druidzi oraz mistrzowie elementalistów. Nie było jedności w tej sprawie i mogło jej nie być jeszcze przez długi czas. Quarris nie zamierzał spędzić kolejnych 15 lat życia w środku. Wymknął się, gdy tylko mistrz Korum zaczął włączać go do patrolów poza kręgiem. Widok martwego lasu dał mu wiele do myślenia. Uznał, że trwanie w izolacji nic nie da, a zdjęcie bariery ochronnej oznacza śmierć. Opowiedział jeszcze o innych rzeczach jakie się działy przez ostatni rok w kręgu.

Przeszukali ciała wampirów. Znaleźli nieco złota, kolejne czerwone miecze, flakoniki z krwią i pergamin z podobizną pewnego rycerza. Szybko rozpoznali na nim twarz Sir Engaurranda. Nie wiedzieli co to może oznaczać. Nie znali też języka w jakim zapisany był tekst pod zdjęciem. Byli już bardzo blisko Baroni Odzyskanej, a po ilości informacji z ostatnich dni jakich się dowiedzieli uznali, że czym prędzej muszą porozmawiać z Fryderickiem i Rosą.

Ciąg dalszy:
https://idepozbroje.wordpress.com/2021/11/02/sloneczny-szlak-30-popiol-i-kurhan/

Wizja MG

Powrót do kampanii – długo czekaliśmy na powrót do Bretonii z naszymi bohaterami. Ponad rok przerwy od ostatniej sesji na słonecznym szlaku. Dobrze to obrazuje też przeskok w grze. Bohaterowie wracają do akcji po roku nieobecności w Bretonii i muszą dowiedzieć się wszystkiego na nowo. Zmiany fabularne, rozwój miejsc i bohaterów oraz nadchodzący finał przygód tych bohaterów. Przygotowania do powrotu do kampanii zaczęły się już miesiąc wcześniej. Najpierw koncepcja, spotkania techniczne, przypomnienie sobie postaci, tworzenie nowych elementów, aż w końcu inspiracja i gramy. Wszyscy są bardzo podekscytowani i zamierzamy wykorzystać wszystkie okazje do kontynuowania tej historii

Długie kampanie – dużym wyzwaniem w projektowaniu przygód w takiej kampanii jest fakt, że te postacie posiadają ogromną ilość PD. Są to czwarte, piąte ich profesję. Mają wiele przedmiotów magicznych, masę złota, wiele umiejętności i zdolności tak, iż większość standardowych scenariuszy nie jest dla nich trudnością. Niekiedy upraszczamy pewne rzeczy. W innym mamy mechanikę, która rozbudowana do takiego poziomu postaci zaburza balans wyzwań. 2ed warhammera ma swoje mankamenty, ale radzimy sobie tworząc dodatkowy kontent, który daje nam ogrom frajdy i staramy się utrzymać balans rozgrywki. Każda postać ma swoje unikalne rozwinięcia i moce. Trudno powiedzieć kto jest najsilniejszy i kto robi najwięcej. W walce na koniec sesji większość obrażeń zadała Tarathiel, ale gdyby nie pancerz Theoderica to wampiry mogły dopaść ich oboje. Z drugiej strony użyteczność magii Theoderica jest wręcz bezcenna. Wszystko to składa się na jedną wielką zagwozdkę przy planowaniu każdej kolejnej sesji.

Rozgałęziony sandbox – G. R. R. Martin wypowiedział się kiedyś o pisarzu jako o ogrodniku, który tworzy wątki niczym ogrodnik sądzi rośliny. Czasem jako MG działamy podobnie grając w stylu sandboxowym. To w jakiś sposób rozwinie się ta historia ma tysiące rozwiązań, a ja często staram się wejść w rolę bohaterów, by spróbować zadziałać tak jak oni by to zrobili. Oznacza to, że często nie mam pojęcia co wydarzy się fabularnie w kolejnym epizodzie tej przygody i dla jako MG staje się ona tak samo nieprzywidywalna jakbym był obserwatorem

Inspiracja przygody – Osoby znające ten scenariusz na pewno odgadły, że inspiracją do części przygody były „Objawy Zła” z podręcznika do Rycerzy Graala. Oczywiście w tej kampanii tysiąca wątków nie ma miejsca na kultystów Biegła, więc nieco zmienionych przeciwników i zmodyfikowanych bohaterów wrzuciłem w realia Słonecznego szlaku. Ta historia ma jeszcze drugą część, którą na razie bohaterowie odstawili na bok, więc podsumuję wykorzystanie tego scenariusza, gdy sprawa zostanie dokończona.

Bohaterowie:

Tarathel Etnix – Strzelec Avelorn, jej celem jest zostanie legendarnym bohaterem słynnym ze swej dobroci. W młodości służyła w wojsku Ulthuanu, ale została zdradzona przez szpiega i czarnoksiężnika mrocznych elfów Duritha. Po tym wydarzeniu elfka dostała amnezji i podróżowała po imperium pisząc swoją historię od nowa. Do Bretonii przybyła, by pomóc towarzyszom w odzyskaniu ich ojcowizny. Udało jej się wykupić i wyszkolić pegaza oraz uzyskać niezszarganą opinie najlepszego łucznika w Bretonii

Amulet z żelaza – Wspomaga obronę przeciw magii. Wszystkie testy przeciw magii noszący zdaje na +30, a dodatkowo magiczne pociski trafiają w niego z siłą 0
Potężny elfi łuk – Zas 36/72, Obr 5, Ppanc (1), +15 US, magiczny, zdolność potężnego strzału.
Magiczne strzały odesłania nieumarłego – kilka strzał z zaklęciem odesłania nieumarłego. +3 obrażenia nieumarłym oraz wymusza rzut na SW.
Zbroja cienia – „biało-złota” magiczna zbroja dającą +20 do ukrywania się i Skradania. Zapewnia 2 punkty Pancerza magicznego i można ją naprawiać jak zwykłą zbroję.
Metaliczny płaszcz – Uszyty z magicznego sukna płaszcz, który zamienia się w twardy metal na życzenie. Dodaje jeden 1PZ na całym ciele w stanie usztywnienia. Aktywowane w akcji natychmiastowej lub w reakcji.
Uzbrojone rękawice – Siła ataku z tymi rękawicami wynosi S

Theoderic Widmer – Władca żywiołów, Pochodzący z bretońskiego kręgu ziemi czarodziej elementalista obrał zapomnianą ścieżkę poznania wszystkich żywiołów. Pierwszy żywioł ziemii poznał w druidzkim kręgu, magię wody nauczył się od mistrza magii wody w Marienburgu, magię powietrza na wyspach czarowników. Teraz musi opanować swoją moc korzystając z trzech żywiołów, a towarzyszy mu jego pierwiastek ziemi w postaci kamiennej laski.


Różdżka Gagatu – metrowa laska z ciemnego kamienia. Czarodziej rzucający czar może spleść magię, by obniżyć poziom mocy zaklęcia dwa razy więcej niż normalnie
Antymagiczny sztylet – Zakrzywiony sztylet, który lekko drży w dotyku – Magiczny, Wysysa magię z dotkniętego przedmiotu –
Oko Ormazda – Amulet chroniący przed zaklęciami. Rzucanie zaklęć na właściciela wymaga poziomu mocy o 3 większego
Gorejący pierścień – Na hasło “Ignatium” rubin rozgrzewa się do ogromnej temperatury. Podpala niemal wszystko, niszczy materiały, zadaje obrażenia od ognia.
Cudowny owoc – regeneruje do pełni zdrowia, leczy krytyki, leczy obłęd i spaczenie.
Mikstura srebrnej skóry – dodaje 1PZ na całe ciało
Mikstura Lustra – Daje niewidzialność (jak zaklęcie)
Magiczna szata – Uszyta w Ulthuanie. Nie przeszkadza w czarowaniu. Posiada zdolność regeneracji i samoczyszczenia. Ma w sobie zakletę możliwość samoistnego poruszania i noszenia ciężarów. Lewituje lekko nad ziemią.
4 kamienie mocy Dhar – znalezione przy martwych wampirach
Amulet zapasowej magii – 5 miejsc na ładunki +3
Pas pustynnego smoka– artefakt powstrzymujący uczucie bólu, zmęczenia i innych dolegliwości na czas noszenia pasa. Wszystko to wraca skoncentrowane w momencie zdjęcia pasa.

Chcesz być na bieżąco? Śledź nas na wordpesie, subskrybuj na maila lub polub fanpage „Idę po zbroję” na facebooku.

Jeśli nie znasz początku to znajdziesz go tutaj: https://idepozbroje.wordpress.com/2019/05/25/sloneczny-szlak-1-pierwsza-przygoda/

Poprzedni odcinek:
https://idepozbroje.wordpress.com/2021/06/16/sloneczny-szlak-28-bitwa-o-baronie-final/

Jeśli nie czytałeś historii z poprzedniej kampanii wh2ed to polecam zacząć od
https://idepozbroje.wordpress.com/2018/03/24/w-krainie-trzech-ksiestw-1-przed-wyruszeniem-w-droge/

Zobacz też zbiór wszystkich fanowskich materiałów do warhammera:
https://idepozbroje.wordpress.com/2019/09/21/warhammer-2ed-lista-fanowskich-dodatkow-pl/

2 myśli na temat “Słoneczny Szlak #29 Burzliwy powrót

Dodaj komentarz